wtorek, 13 listopada 2012

Metoda na GŁODA....to działa!

Sobota rano początek "metody na GŁODA" oj łatwo nie było....

Tomek wstał wcześnie,po obejrzeniu kilku bajek poszliśmy zrobić śniadanko. Tomek poprosił o grzankę, zdziwił się kiedy mu pokazałam, że nie ma tostera i nie zrobimy grzanki, na co Tomek "mama zrobi frytki",był już zdezorienowany kiedy mu pokazałam, że nie ma maszyny do frytek, więc została Tomkowi ostatnia opcja "mam zrobi placki". Kiedy się dowiedział, że i tego nie dostanie troszkę się zdenerwował. Zaprosiłam go do stołu, na początek miało być coś, co lubi (czekolada), czyli nutella, dał się namówić i spróbował ze słoika, ale kiedy posmarowaliśmy kanapkę nie było szans żeby ugryzł. Potem na obiad rosół i naleśnik, który wcześniej jadł, ale posmarowany czekoladą i zawinięty w rulonik, to nie to samo. Usiadł przy stole popatrzył i ze smutną minką poszedł się bawić. Próby namówienia Tomka na zjedzenie nie przynosiły efektu, NIE i koniec.  Przełamał się dopiero koło godziny 19, kiedy zrobiłam mu kanapkę z cieńko posmarowanym pasztetem. Pokroiłam na 4 trójkąty, najpierw je liczyliśmy, a potem po długich namowach Tomek wziął do ust, najpierw z pewną dozą nieufności obgryzał skórki, a potem zjadł resztę. Niestety na tym jednym trójkącie zaprzestał, ale i tak sukces, że zjadł :-).




Oczywiście nie obyło się bez walki, buntu płaczu. Serce mi się kroiło, kiedy mijały kolejne godziny, a Tomek nic nie ruszył, chodził za mną mówił, że jest smutny, że oczka płaczą, był marudny, cały czas chciał się przytulać. Z nostalgią w głosie co jakiś czas powtarzał:
 "nie ma grzanki, nie ma frytek, nie ma placków"
Na szczęście nie było problemu z piciem, pił dużo więc się nie martwiłam. Co prawda Tomek pije wodę smakową truskawkową lub malinową, wiadomo, że to jest słodkie, ale jestem pewna, że gdybym mu nalała teraz jeszcze zwykłą wodę to by nie pił, a to już by było za dużo, dla mnie i dla niego też .
Dzień drugi niedziela na śniadanie Tomek dostał 2 trójkąty z grubo posmarowanym masłem /wcześniej jadł masło na grzankach, ale musiało być roztopione/ i dwa trójkąty z pasztetem, tym razem nie chciał usiąść z nami do stołu, a że ciąganie Tomka na siłę nie działa odpuściłam . Układał puzzle, postawiłam mu na widoku trójkąty i miałam nadzieje , że się przełamie. Wtedy z pomocą nadciągnął Tato Tomka i po długich namowach udało się Tomek zjadł trójkąty z masłem, domagając się więcej :))). 




Tomek, co jakiś czas odrywał się od puzzli i z nostalgią powtarzał
 " nie ma grzanek, nie ma frytek, nie ma placków" .....
Przyznaję, że na początku strasznie bałam się reakcji Tomka, że się zaprze i przez kilka dni nic nie weźmie do ust i co wtedy? Znowu wrócimy do przeszłości, a tego bym bardzo nie chciała, Tomek MUSI zacząć normalnie się odżywiać nie ma innej opcji, przecież wiemy jak bardzo ważna jest zróżnicowana dieta.
Trzeciego dnia Tomek dał się namówić Pani Magdzie na zjedzenie połowy rogala z czekoladą i kawałka pączka`, natomiast w przedszkolu dostał kanapke z pasztetem i powtarzał SMAKUJE :).
 Ubolewam, że Tomek, nie chce jeszcze nawet patrzeć na zupy, drugie danie, ale spokojnie 

DZIĘKI WSPARCIU JAKIE OTRZYMUJEMY I WYRWAŁOŚCI NAPEWNO SIĘ UDA :))).

Nadszedł kolejny czwarty już dzień zmian w jadłospisie naszego deszczowego ludka, dzisiaj zrobił coś , co bardzo mnie zaskoczyło a mianowicie, kiedy na śniadanie dostał cztery malutkie trójkąty z serkiem ziołowym , strasznie się buntował, uciekał od stołu wtedy mu powiedziałam, że włącze mu bajkę jak zje kanapki i talerz będzie pusty. Niczego nie podejrzewając wyszłam z kuchni powiesić pranie. Nie minęła minuta, kiedy przyszedł do mnie Tomek i powiedział "talerz jest pusty". Poszliśmy do kuchni i faktycznie był pusty, ale to było pewne, że nie zjadł kanapek,szukałam ich pod stołem, w koszu na śmieci, pod kredensem i wszędzie ani śladu. Wówczas powiedziałam , że musi zjeść jedną kanapkę i kiedy sięgałam do papierowej torebki po chleb dla Tomka znalazłam jego wcześniejsze trójkąty. Owszem Łukasz kilka razy zrobił mi taki sam numer, ale po Tomku się tego nie spodziewałam :-). 
Po południu kiedy czekaliśmy na zajęcia postanowiłam przemycić Tomkowi kanapkę z śmietankowym serkiem topionym. Przecież śmietankowy serek topiony jest bardzo podobny do grubo posmarowanego masła. Tomek kiedy zobaczył kanapki na stole zawołał "masełko" i z uśmiechem od ucha do ucha usiadł do stołu. Nic się nie odezwałam, bo to przecież nie masełko. Tomek wziął kanapkę do ręki popatrzył na nią , po czym polizał i zrobił taką minę jakby się zorientował, że to masełko coś inne, niż te co jadł do tej pory.Ale po chwili zamyślenia zjadł ze smakiem obie kanapki. Ze wstydem przyznam, że moje bliźniaki nie jadły jeszcze kanapki z serkiem topionym, bo przecież to jest niedobre. Coś czuje, że jak już się uporam z Tomkiem, to wezmę się za nich, a co :-).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz