sobota, 22 grudnia 2012

Wszyscy, Wszystkim ślą życzenia ......



Gdy nadejdą Święta, niech nadzieja i radość zastukają do Waszych drzwi, a Nowy Rok 2013 
przyniesie pomyślność i szczęście każdego dnia. 
Zdrowych i radosnych Świąt Bożego Narodzenia w rodzinnym gronie 

Życzą Kasia i Tomek Deszczowy Ludek

Święta to czas prezentów :-)

Dlaczego taki tytuł ? Te krótkie zdanie Tomek powtarza dość często, a usłyszał je w telewizji.
 Mówią, że telewizja nie uczy :-), a tu proszę.
 Jutro już Wigilia Świąt Bożego Narodzenia, dla Naszej rodzinki, to wyjątkowe Święta, przez ten rok Tomasz osiągnął tak wiele! Spełniły się Nasze marzenia, Tomasz przemówił, do tego stopnia, że często mu się buzia nie zamyka. Śpiewa piosenki, układa proste zdania, np. dzisiaj podbiega do babci i mówi :... "babcia Renia daj puzzle Boba".
Nauczyliśmy się nawet kolędy "Przybieżeli do Betlejem" choć Tomasz zna ją  jako "Chwała na Wysokości". 
W tym roku po raz pierwszy Tomasz czynnie uczestniczył w przygotowaniu do Świąt, zdobiąc upieczone wcześniej pierniczki. 






Skupienie i uwaga podczas dekorowania pierników godna podziwu!


Zdjęcia z PASOWANIA NA PRZEDSZKOLAKA

Umieszczam obiecane zdjęcia z pasowania, aż łezka się w oku kręci...

 ... mój Deszczowy Ludek PRZEDSZKOLAKIEM




Wspólne dekorowanie ciasteczek.


Perfekcyjnie wyuczony występ "młodych rekrutów" :)


Moje ulubione zdjęcie " tancerz" 




Paweł i  Łukasz dzielnie zabawiali brata i młodsze koleżanki. 




"Dlaczego musimy już wracać do domu?" 

Wszystko co dobre, szybko się kończy. 

Śliczne pamiątkowe zdjęcia zrobione przez mamę Natalki. 

Magdaleno bardzo Ci dziękujemy, za śliczny reportaż!

www.pawlowicz.art.pl




niedziela, 9 grudnia 2012

Miesiąc za nami

Aż trudno uwierzyć, że minął już miesiąc naszej "metody na głoda" 

Przyznam Wam się do czegoś, jak podczas spotkania Pani Magda (terapeutka Tomka) zaproponowała, że trzeba spróbować zwalczyć Tomka stereotypy żywieniowe byłam przerażona. Zdawałam sobie sprawę, że tak naprawdę wszystko skupi się na mnie, że powodzenie całej metody zależy ode mnie.Zastanawiałam się czy sobie poradzę, głodzić własne dziecko, to nie takie proste. Teraz mogę się przyznać, że żal mi ściskał serce, przez pierwsze dni, kiedy Tomek prawie nie jadł, żal mi było jak widziałam jak nie wie o co chodzi. Dlaczego nie może dostać tych grzanek, frytek czy placków? Tomek jak wszystkie dzieci jest sprytny i świetnie potrafi brać na litość, bałam się, że nie wytrzymam napięcia, że w końcu dam mu te frytki, placki, grzanki niech sobie zje. Dziś z perspektywy miesiąca ogromnie się cieszę, że podjęłyśmy się tego trudnego zadania, po raz kolejny dziękuję Pani Magdzie za pomoc, za namówienie Tomka do zjedzenia kolejnej wydawałoby się niemożliwej rzeczy. 

Dla Tomka spróbowanie każdej nowej rzeczy, to bitwa jaką musi stoczyć sam ze sobą. 

Jestem bardzo dumna z mojego Deszczowego Ludka!!!

 W czwartym tygodniu Tomek domagał się na obiad w domu pierogów ruskich, ze smakiem zajada kotleciki z polędwiczki i kotlety mielone. Zaczął posługiwać się widelcem :-). 
W środę Pani Magda przyniosła kabanosy dla Tomka, jako coś czego jeszcze nie jadł. Standardowo wiedział, że jak je zje, to w nagrodę ułoży puzzle. Najpierw powąchał, a potem wszystkie zjadł z apetytem :), żeby utrwalić smaki kupiłam te same kabanosy bez większych oporów je zjadał. W domu już nie musiałam go motywować do ich zjedzenia .
W dniu dzisiejszym postanowiłam wprowadzić coś, czego Tomek nigdy nie jadł, a mianowicie makaron. Wybrałam ładny dla oka makaron trójkolorowe świderki, ugotowany dostał Tomek wraz z pokrojonym  kotlecikiem z polędwicy. Wręczyłam Tomkowi mały widelczyk i powiedziałam, że jak talerz będzie pusty, to dostanie swoją nagrodę. Nabił makaron na widelec przybliżył do ust, najpierw dotknął go językiem, a potem to już poszło jak spłatka. Zjadł ślicznie wszystko sam, a gdy talerz był pusty poszliśmy po nagrodę.


Sukcesem jest również to, że doszliśmy już do takiego etapu, że bez nagród i proszenia zje jabłuszko, czy banana.
Niestety dalej ciężko i opornie z zupami, ale spokojnie i to opanujemy.
Ćwiczenie czyni mistrzem! Tomasz potrzebuje średnio 4-5 dni, na utrwalenie i polubienie nowych rzeczy. Jak utrwali i polubi jedną, to wprowadzamy następną .
Już gdzieś od tygodnia, Tomasz nie domaga się grzanek, frytek czy placków, to niesamowite, przecież przez ostatnie 2,5 roku nie chciał nic innego jeść!
Niemożliwe stało się możliwe!
Apetyt rośnie w miarę jedzenia, więc trzymajcie za nas kciuki!

piątek, 7 grudnia 2012

Spotkanie ze Świętym Mikołajem

Niby nic szczególnego, przecież mikołajki są co roku, jednak dla Nas, to wyjątkowe mikołajki!


Do tej pory było tak, że Tomek dostawał prezent, jednak mam wrażenie, że tak do końca, nie wiedział, co to jest ten prezent. Owszem zawsze dobrał się do nowej zabawki, ale nie miał świadomości, o co w tym wszystkim chodzi. W tym roku Tomasz naprawdę wiedział, że dostanie prezent od mikołaja, czekał na niego, mówił, co chciałby dostać. Aż miło było patrzeć na jego radość, na te iskierki w oczach kiedy dostawał kolejne prezenty. Cieszył się, podskakiwał wołał są prezenty :-))). Aż łezka się w oku zakręciła!
Pierwszy raz cała moja kochana trójka naprawdę cieszyła się z Mikołaja i prezentów. 

W tym roku Tomek pierwszy raz spotkał się w przedszkolu z Mikołajem i wszystko było super dopóki Mikołaj nie zadzwonił dzwonkiem. Dzwonek wyjątkowo ładnie dzwonił, ale niestety okazało się, że jego dźwięk bardzo przeszkadzał Tomkowi i choć trwało to kilka sekund, to dopóki Mikołaj nie wyszedł Tomasz zatkał sobie uszy. 



Pewnie nie zgadniecie, jaki prezent najbardziej ucieszył Tomka...? 
Oczywiście ukochane PUZZELKI i autko ciężarówka Maniek z bajki Cars :). 

Deszczowy Ludek PRZEDSZKOLAKIEM!


Tomek uczęszcza do przedszkola integracyjnego od 15 września tego roku, rok wcześniej podjęliśmy pierwszą próbę z Przedszkolem Publicznym, masowym grupy ok 20 osobowe. Niestety próby skończyły się porażką. Tomasz pierwszy raz poszedł chętnie, ale jak po chwili zorientował się, że jest tam sam, postanowił wyruszyć na poszukiwania mamy. Z płaczem zwiedzał przedszkole, był agresywny, uderzył Panią, która nie chciała pozwolić mu wyjść z sali, dramat. Kiedy po około dwóch godzinach przyszłam po niego ledwo weszłam usłyszałam jego płacz. Panie powiedziały, że tak nie można, bo przecież są inne dzieci, że Tomek je uderzył. Niestety jeszcze rok temu, Tomek nic nie mówił, nie potrafił komunikować swoich potrzeb, podejrzewam, że nie rozumiał poleceń. Okazało się, że grupa 20 dzieci /trzylatków/, to za dużo dla małego autysty. Jak już się poddał i przestał walczyć to położył się w koncie i bawił autem. Wtedy postanowiłam zabrać go z tego przedszkola, to nie miało sensu, przedszkole to nie ma być przechowalnia. Zresztą praca z dziećmi autystycznymi nie jest łatwa i w takim "normalnym" przedszkolu nie ma warunków i odpowiedniej kadry, która mogłaby pomóc takim dzieciom jak Tomek. Może z czasem Tomek zaklimatyzowałby się w nowym miejscu, ale pewnie zamiast integrować się z dziećmi, to izolowałby się od nich, a przecież nie o to, w tym wszystkim chodzi.
Od połowy września Tomasz uczęszcza do prywatnego przedszkola Integracyjnego, pragnę dodać , że koszty takiego przedszkola, jeżeli dziecko posiada Orzeczenie o Specjalnej Potrzebie Kształcenia  są pewnie takie same, jak w przedszkolu państwowym ( my płacimy 200 zł czesnego). Niewątpliwie dużym plusem Tomka przedszkola jest wielkość grupy, razem z Tomkiem chodzą jeszcze 4 dziewczynki na dwóch pedagogów specjalnych .Dziewczynki często chorują i zdarza się, że jest ich dwoje lub troje.  Dla dzieci z autyzmem, to super, widzę, ze w takiej grupie Tomasz świetnie się odnajduje. Choć oczywiście początki nie były takie kolorowe, Tomek płakał, nie chciał zostać, jak już został, to ciągle się pytał czy przyjdzie mamusia. Na początku zostawał przez godzinę, w drugim tygodniu przez dwie. Pod koniec pierwszego tygodnia zaczęły się niepokojące zachowania Tomka, nie chciał pracować ze swoimi terapeutkami, na każdą propozycję reagował płaczem. Przyznaję, że miałam już wtedy ochotę zabrać go z przedszkola i zostawić wszystko jak było czyli prawie codzienna terapia. Na szczęście dla mnie miałam Panią Magdę i Panią Olę, które radziły jeszcze poczekać. Obiecały, że będą bacznie obserwować zachowanie Tomka i w razie gdyby zaczęło je coś niepokoić, to będą interweniować. Dzięki nim przetrwaliśmy te ciężkie dwa tygodnie, potem problem znikł. Tomasz pewnie zrozumiał, ze tam zostaje, bawi się, a potem przychodzi mama, jedziemy po Pawła i Łukasza do przedszkola, a potem wracamy do domu.

27 listopad, to dzień kiedy Tomasz został prawdziwym PRZEDSZKOLAKIEM, było bardzo uroczyście i kameralnie, raptem troje dzieci i ich rodzice. Na imprezie nie mogło oczywiście zabraknąć braci Tomka, którzy wprosili się, stwierdzając, że skoro Tomek był u nich na pasowaniu, to teraz ich kolej. 
Cała uroczystość wypadła bardzo fajnie, po części oficjalnej, było wspólne dekorowanie ciastek, babeczek, później wspólne robienie świeżo wyciskanego soku, a na koniec przygotowywanie fantazyjnych kanapek z warzyw.Poniżej kilka zdjęć z Pasowania, które dodam niebawem. 

niedziela, 2 grudnia 2012

Kolejne sukcesy żywieniowe za nami!

02-12-2012 NIEDZIELA 

Dzisiejsza niedziela jest przełomowa w zmianie diety.
Łukasz chory, więc cały dzień spędziliśmy w domu. Postanowiłyśmy z moją mamą, że zrobimy dzisiaj pierogi ruskie, Tomasz nam cały czas kibicował jedząc jabłko.Pierwsze jabłko,które zjadł bez nagród, bez namawiania i proszenia, żeby zjadł choć kawałek. 
W przerwie liczył pierogi i miętolił kawałek ciasta, który dostał od babci. Po zrobieniu pierogów babcia postanowiła zrobić jeszcze troszkę kopytek, do pomocy przyszli Paweł i Łukasz i oczywiście Tomek. Dostali po kawałku ciasta, mieli zrobić wałek i pokroić na kawałki, nagle chłopcy zawołali, że Tomek je surowe ciasto, które bardzo musiało mu smakować, bo za wszelką cenę chciał zjeść więcej.
 Śmiałyśmy się, że do tego nie trzeba było go namawiać.
Tak więc chłopcy mieli dzisiaj na obiad pierożki. Nałożyłam Tomkowi dwa na talerz i zaprosiłam do stołu. Przyszedł, a i owszem, ale jak chciałam mu dać kawałek, to nie, wykręcał się, zaciskał zęby, nawet przekupstwo puzzlami nie pomagało. W końcu udało mi się "wcisnąć" Tomkowi malutki kawałek ciasta do buzi i uwaga POSMAKOWAŁO, z kolejnymi kawałkami poszło już bez problemu. Nabijałam na widelca, po czy Tomasz "pierwszy raz w swoim życiu" jadł samodzielnie widelcem :). Jestem z niego bardzo dumna! Oczywiście przypominał co jakiś czas o nagrodzie i jak zjadł to ją dostał.
Wiedział, że mam cztery mini puzzle z jego ulubionymi postaciami, wybrał sobie Kubę - czerwoną lokomotywę z bajki Tomek i Przyjaciele. 


Zjadł wszystko i musiała być nagroda, na szczęście znalazłam ostatnio mini puzzle 54 elementów :) .


Kiedy kroiłam pierś z indyka, przyszedł do kuchni Tomek i powiedział, że chce do układania zielonego Gabrysia . Powiedziałam, Tomkowi, że dostanie jak zje takie frytki / pokroiłam w słupki / pierś z indyka i położyłam na stole. Tomasz usiadł nieśmiało wziął kawałek, ugryzł odrobinkę posmakował i zaczął jeść . Powiedziałam, że jak zje wszystko i talerz będzie pusty, to dostanie Gabrysia. Co prawda zjedzenie wszystkich kawałków zajęło mu ze 2 godziny, ale kolejny SUKCES żywieniowy Tomka zaliczony.  Pierś z indyka jak poleżała na talerzu, to stwardniała, więc miał chłopak co gryźć. Nagroda musiała być i była, Tomasz co jakiś czas powtarzał, że jak talerz będzie pusty do dostanie Gabrysia :). 




Niestety nie zdążyliśmy się przebrać do zdjęcia :(, ale liczą się efekty, a Tomasz miał dzisiaj świetną zabawę!

Tomasz zawsze jak je, to  liczy ile jeszcze mu zostało kawałków na talerzu i mówi tak : np.: zostało jeszcze sześć- umiesz liczyć :), jest wtedy taki dumny z siebie! A my wszyscy z niego!

Tomasz zaczyna już kombinować, wczoraj dostał kanapki z pasztetem, wiedział, że dostanie czekoladkę jak  talerz będzie pusty. Po chwili Tomek woła "talerz jest pusty" idę patrzę i faktycznie talerz jest pusty, a kanapki wrzucone do pudełka po puzzlach :).

Wczoraj dzięki przekupstwu Tomek dał się nakarmić rosołkiem, ale bez makaronu, a kilka dni wcześniej usmażyłam kotleciki z polędwicy i zjadł ze smakiem gryząc dzielnie mięsko. Kotlety przypominają mu wcześniejsze menu, czyli ukochane placki, więc do nich nie trzeba było go namawiać i zjadł je bez nagrody.

W tym tygodniu nie obyło się też bez sukcesów na zajęciach u Pani Magdy : zjedzony żurek, owoce i bułka z serem /pierwsza w życiu :) /.