piątek, 7 grudnia 2012

Deszczowy Ludek PRZEDSZKOLAKIEM!


Tomek uczęszcza do przedszkola integracyjnego od 15 września tego roku, rok wcześniej podjęliśmy pierwszą próbę z Przedszkolem Publicznym, masowym grupy ok 20 osobowe. Niestety próby skończyły się porażką. Tomasz pierwszy raz poszedł chętnie, ale jak po chwili zorientował się, że jest tam sam, postanowił wyruszyć na poszukiwania mamy. Z płaczem zwiedzał przedszkole, był agresywny, uderzył Panią, która nie chciała pozwolić mu wyjść z sali, dramat. Kiedy po około dwóch godzinach przyszłam po niego ledwo weszłam usłyszałam jego płacz. Panie powiedziały, że tak nie można, bo przecież są inne dzieci, że Tomek je uderzył. Niestety jeszcze rok temu, Tomek nic nie mówił, nie potrafił komunikować swoich potrzeb, podejrzewam, że nie rozumiał poleceń. Okazało się, że grupa 20 dzieci /trzylatków/, to za dużo dla małego autysty. Jak już się poddał i przestał walczyć to położył się w koncie i bawił autem. Wtedy postanowiłam zabrać go z tego przedszkola, to nie miało sensu, przedszkole to nie ma być przechowalnia. Zresztą praca z dziećmi autystycznymi nie jest łatwa i w takim "normalnym" przedszkolu nie ma warunków i odpowiedniej kadry, która mogłaby pomóc takim dzieciom jak Tomek. Może z czasem Tomek zaklimatyzowałby się w nowym miejscu, ale pewnie zamiast integrować się z dziećmi, to izolowałby się od nich, a przecież nie o to, w tym wszystkim chodzi.
Od połowy września Tomasz uczęszcza do prywatnego przedszkola Integracyjnego, pragnę dodać , że koszty takiego przedszkola, jeżeli dziecko posiada Orzeczenie o Specjalnej Potrzebie Kształcenia  są pewnie takie same, jak w przedszkolu państwowym ( my płacimy 200 zł czesnego). Niewątpliwie dużym plusem Tomka przedszkola jest wielkość grupy, razem z Tomkiem chodzą jeszcze 4 dziewczynki na dwóch pedagogów specjalnych .Dziewczynki często chorują i zdarza się, że jest ich dwoje lub troje.  Dla dzieci z autyzmem, to super, widzę, ze w takiej grupie Tomasz świetnie się odnajduje. Choć oczywiście początki nie były takie kolorowe, Tomek płakał, nie chciał zostać, jak już został, to ciągle się pytał czy przyjdzie mamusia. Na początku zostawał przez godzinę, w drugim tygodniu przez dwie. Pod koniec pierwszego tygodnia zaczęły się niepokojące zachowania Tomka, nie chciał pracować ze swoimi terapeutkami, na każdą propozycję reagował płaczem. Przyznaję, że miałam już wtedy ochotę zabrać go z przedszkola i zostawić wszystko jak było czyli prawie codzienna terapia. Na szczęście dla mnie miałam Panią Magdę i Panią Olę, które radziły jeszcze poczekać. Obiecały, że będą bacznie obserwować zachowanie Tomka i w razie gdyby zaczęło je coś niepokoić, to będą interweniować. Dzięki nim przetrwaliśmy te ciężkie dwa tygodnie, potem problem znikł. Tomasz pewnie zrozumiał, ze tam zostaje, bawi się, a potem przychodzi mama, jedziemy po Pawła i Łukasza do przedszkola, a potem wracamy do domu.

27 listopad, to dzień kiedy Tomasz został prawdziwym PRZEDSZKOLAKIEM, było bardzo uroczyście i kameralnie, raptem troje dzieci i ich rodzice. Na imprezie nie mogło oczywiście zabraknąć braci Tomka, którzy wprosili się, stwierdzając, że skoro Tomek był u nich na pasowaniu, to teraz ich kolej. 
Cała uroczystość wypadła bardzo fajnie, po części oficjalnej, było wspólne dekorowanie ciastek, babeczek, później wspólne robienie świeżo wyciskanego soku, a na koniec przygotowywanie fantazyjnych kanapek z warzyw.Poniżej kilka zdjęć z Pasowania, które dodam niebawem. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz